Kamila weszła do budynku gimnazjum kilka sekund po dzwonku na pierwszą lekcję. Nie przejęła się tym faktem. Szła powoli przez korytarze w kierunku sali, w której zaczynała się właśnie lekcja plastyki. Po drodze była łazienka, więc postanowiła na chwilę zboczyć z kursu. Kiedy myła ręce przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. Bolała ją głowa i była niewyspana, ale makijaż zrobił swoje i udało jej się to zatuszować. Wróciła do domu o drugiej, ale potem jeszcze długo rozmawiała z Patrykiem przez telefon. Ziewnęła, zakręciła wodę i poszła już prosto do sali.
Miała nadzieję, że Paulina będzie już w klasie na ich stałym miejscu, ale ich ławka byłą pusta. Weszła do sali i skierowała się do swojej ławki. Przed nią siedział Patryk i Mariusz. Uśmiechnęła się do nich i usiadła na krześle pod oknem.
- A panna Zając już zapomniała jak się mówi "dzień dobry"? - zapytała nauczycielka wstając od biurka i podchodząc do jej ławki.
- Zdaje się, że właśnie w taki sposób jak przed chwilą pani to powiedziała - odpowiedziała Kamila przechylając głowę na prawo. Patryk parsknął śmiechem, a kobieta spiorunowała go wzrokiem. Czarnowłosa pewnie też by się roześmiała, ale zastanawiała się, gdzie jest Paulina. Pisała do niej w nocy jak każdy poszedł w swoją stronę, a rano dzwoniła, ale nie odebrała.
- Radzę ci nauczyć się trochę więcej szacunku, młoda damo. W przyszłości nikt nie będzie tolerował takiego zachowania - powiedziała kobieta i wróciła na swoje miejsce. Nigdy nie karała uczniów, chyba, że już naprawdę za dużo sobie pozwalali. Mimo takiego zachowania w stosunku do nauczycielki, Kamila nawet ją lubiła. Wydawało się, że rozumie, że jej uczniowie są w wieku, w którym dorastają i muszą się buntować. Nie to co inni.
- Co z Pauliną? - zapytał cicho Patryk, odwracając się do dziewczyny.
- Sama chciałabym wiedzieć. Nie odebrała mojego telefonu, a wczoraj nie odpisała - Kamila była trochę zdenerwowana.
- Chyba się nie martwisz? - zapytał. - Przecież poszła do Piotra i pewnie jeszcze śpią.
- Myślisz, że nie wróciła do domu na noc?
- Myślę, że była zbyt zajęta, żeby wracać do domu... - Patryk uniósł brwi.
- Nie patrz tak na mnie - zmarszczyła czoło i otworzyła zeszyt. - Jaki jest temat?
~*~
Maks zajrzał do sypialni swojego młodszego brata, Michała. Jak się spodziewał chłopak stał przy drzwiach i patrzył na śpiącą dziewczynę, która spała w jego łóżku. Odchrząknął cicho nie chcąc budzić śpiącej, ale chcąc wyrwać brata z zamyślenia. Michał spojrzał na niego przez ramię.
- Daj spokój - szepnął Maks - śpi dopiero cztery godziny, na pewno nie obudzi się przed południem.
Michał wyciągnął ręce z kieszeni i wyszedł z pokoju. Był niewyspany, bo całą noc myślał o Paulinie. Po raz pierwszy zobaczył ją jako śliczną blondynkę, najładniejszą dziewczynę na świecie, a potem znalazł ją pobitą i pijaną na ulicy.
- To ja pójdę do sklepu... - powiedział po chwili zastanowienia patrząc niepewnie na Maksa.
- No co? Przecież nic jej nie zrobię.
Młodszy chłopak wyszedł z mieszkania zabierając wcześniej z półki na przedpokoju portfel. Kiedy jego kroki na schodach ucichły Maks ponownie zajrzał do pokoju. Dziewczyna leżała nieruchomo, cicho oddychając. Wszedł cicho i stanął w miejscu, gdzie wcześniej obserwował ją jego brat.
Był ciekaw co przydarzyło się nieznajomej. W jego głowie zrodziło się mnóstwo scenariuszy tego zajścia. Niektóre były okropne, inne rozśmieszyły jego samego. Domysły były jednak niczym w porównaniu z prawdą, którą chciałby usłyszeć. Jednak ponieważ jej nie znał liczył się z tym, że nigdy nie dowie się co zaszło.
Nagle dziewczyna poruszyła się i otworzyła powoli oczy. Chłopak wstrzymał powietrze. Kiedy blondynka zobaczyła nieznajomego poderwała się z miejsca, ale udało jej się jedynie usiąść, bo nagły ból głowy ją unieruchomił. Złapała się za głowę i jęknęła z bólu.
- Spokojnie - odezwał się Maks.
- Kim jesteś? Co ja tu robię? - zapytała z przerażeniem wypisanym na twarzy. Próbowała się rozglądnąć, ale cały czas miała na oku obcego chłopaka.
- Jestem Maks - przedstawił się. - Jesteś tu, ponieważ mój brat znalazł cię w nocy na ulicy w strasznym stanie.
- Na ulicy? - wyrzuciła z siebie pozbywając się przy okazji całego powietrza jakie miała w płucach. Przez chwilę zrobiło jej się niedobrze, bo zrozumiała, że całą noc była poza domem. Ojciec ją zabije, jeśli zauważył jej nieobecność.
- Niczego nie pamiętasz?
- Pamiętam... Pamiętam, że mnie tutaj przyprowadził... ale jak przez mgłę.
Chłopak skrzywił się, bo dobrze pamiętał jakie słowa padły z jego strony. Miał nadzieję, że dziewczyna nie przywiązała do nich wtedy dużej wagi i nie zapadły jej w pamięć. Nagle dotknęła czoła, a potem wargi.
- O Boże... - wyszeptała. Zaczęło jej się przypominać, co się stało. Jej wściekły, okładający ją ojciec. Sąsiadka, która ją widziała. Potem chłopak spod monopolowego, który niósł ją przez pół osiedla na rękach do swojego mieszkania. To wszystko była prawda? Miała skrytą nadzieję, że miała okropny koszmar, ale z jakiegoś powodu się tutaj znalazła.
- Kto ci to zrobił? - zapytał łagodnie Maks.
Po policzku dziewczyny spłynęła łza. Ojciec często ją szarpał, czasami bił i dlatego starała się robić wszystko, żeby mu nie podpaść. Zazwyczaj było dobrze, tylko czasami wpadał w furię. Nikomu o tym nie mówiła. Nawet Kamila nie miała o niczym pojęcia. Paulina wstydziła się ojca alkoholika.
- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz - dodał szybko chłopak, chociaż tak naprawdę zżerała go ciekawość. Był nawet gotowy poświęcić swoje ramię, aby mogła się wypłakać i mu wszystko opowiedzieć. Nie miałby nic przeciwko potrzymaniu jej przez chwilę w ramionach. Musiał przyznać, że była naprawdę śliczna, pomimo tego co jej się stało.
- Tata - wyszeptała po chwili ocierając policzek.
- On to zrobił?! - tego Maks się nie spodziewał. Chociaż takie rzeczy zdarzają się bardzo często, nie pomyślał o tym. Stawiałby prędzej na złodzieja, pijaka, albo nawet jakieś koleżanki ze szkoły, którym podpadła, ale własny ojciec...?
- Kto co zrobił? - do pokoju wszedł Michał. - Obudziłeś ją?! - zapytał widząc siedzącą Paulinę.
- Nie, sama się obudziła - powiedział.
- Spadaj już. Daj jej spokój.
Popatrzyła na jednego, potem na drugiego. Maks wydawał się nie być zadowolony, że jego brat się rządzi. Czuła się zagubiona. Nie chciała tutaj być. W ogóle ich nie znała.
- Przeprasza - odezwała się cicho. - Nie chciałam robić kłopotu. Lepiej już pójdę.
Michał zastygł w bezruchu.
- Kłopotu? - powtórzył. - Jakiego kłopotu? Żadnego kłopotu nie ma.
- To zaczyna być żenujące - prychnął Maks.
- Zamknij się! - warknął Michał. - Możesz już stąd wypieprzać, bo do niczego cię w tej chwili nie potrzebuję.
- Pilnuj się! - ostrzegł go brat celując w niego palcem. Po tych słowach odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Michał patrzył na mnie przez chwilę i westchnął.
- Przepraszam - powtórzyła cicho dziewczyna.
Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
- Stanowczo za dużo razy mnie przeprosiłaś w ciągu ostatnich kilku godzin. Nie przejmuj się, my się zawsze kłócimy, to nie twoja wina - uspokoił ją i wcisnął dłonie w kieszenie spodni. - Maks już cię wypytywał o wczoraj?
- Tak - odpowiedziała.
- Jeśli dobrze słyszałem, to... twój tata... on... - nie chciał powiedzieć czegoś głupiego, dlatego jąkał się próbując złożyć jakieś sensowne zdanie.
- Tak, to on - przytaknęła smutno. - Jest alkoholikiem. Nie wiem dlaczego ci to mówię, nikt nie ma o tym pojęcia.
Nikt nie wiedział o jej sytuacji. Do tej pory. Wygadała się chłopakowi, którego nawet nie znała. Może nie potrafiła dłużej tego w sobie tłumić? Poczuła swego rodzaju ulgę, ale nie była pewna czy dobrze zrobiła. Może nie było do słuszne, ale co się stało, to się nie odstanie.
- Gdybyś chciała żebym... no nie wiem. Mogę ci pomóc - zaproponował.
- Nie, nie! - zaprotestowała. - Ja... Dam sobie radę. Ale dziękuję. Mam wobec ciebie kolejny dług wdzięczności.
- Pamiętasz? - nie potrafił ukryć zadowolenia i uśmiechnął się szeroko.
- Jasne - odpowiedziała również się uśmiechając. - Chyba powinnam już iść - powiedziała po chwili.
- Możesz zostać, jeśli chcesz. Naprawdę, to żaden kłopot.
- Dziękuję, ale muszę wracać.
- Dokąd? - zapytał.
- Do... - urwała. - Do domu...
- Ale... - Michał ugryzł się w język. To co chciał powiedzieć nie było zbyt delikatne. - Jesteś pewna?
- Na pewno nie ma go o tej porze w domu. Pracuje - okropnie głupio się czuła. - Dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś. Jestem ci naprawdę wdzięczna.
- Skoro taka jest twoja decyzja, no to idź. Może cię chociaż odprowadzić?
- Nie, nie, poradzę sobie sama.
Spojrzała przez okno. Dopiero teraz uświadomiła sobie, dlaczego jest tak dziwnie szaro. Padał deszcz, a ciemne chmury całkowicie zasłoniły niebo. Michał podszedł do szafy i wyciągnął z niej szarą bluzę.
- Weź chociaż to - poprosił. - Na mnie i tak jest już za mała.
Przyjęła bluzę z wdzięcznością. Wstała z łóżka i założyła ją na siebie. Zanim się spostrzegł była już na przedpokoju i ubierała buty, które wcześniej tam położył. Podeszła do drzwi i już miała wychodzić, ale w ostatniej chwili odwróciła się do niego. Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała.
- Gdybyś chciała zadzwonić, to masz mój numer - powiedział cicho. - Dzwoń kiedy chcesz.
- Dziękuję - szepnęła i wyszła.
- No i zwiała ci laska z przed nosa - zaśmiał się Maks, który nagle pojawił się na przedpokoju. - Nie dała ci?
- Spierdalaj -warknął Michał i zamknął się w swoim pokoju. Od samego rana miał dosyć starszego brata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz