Paulina otworzyła oczy. Wokół niej panowała niemal całkowita ciemność. Jedynie słabe światło księżyca wpadające przez okno pozwalało jej dostrzec kontury przedmiotów, które ją otaczały. Bez wątpienia znajdowała się w pokoju Piotra. Leżała na łóżku, a chłopak cicho chrapał obok niej. Przez chwilę przyglądała się jego twarzy, a potem uświadomiła sobie, że jest w samej bieliźnie.
Jak znalazła się w jego pokoju? Jak znalazła się w jego łóżku? Nic nie pamiętała. Ostatnie co zachowała w pamięci to trzecia wyprawa do monopolowego. Usiadła ostrożnie nie chcąc obudzić śpiącego. Na stoliku przy łóżku zauważyła swój telefon. Sprawdziła godzinę na wyświetlaczu i serce jej niemal stanęło. Była 3.28. Pospiesznie zeszła z łóżka. To nie był dobry pomysł. Zakręciło jej się w głowie. Mrużąc oczy i usiłując siłą woli powstrzymać zawroty głowy zaczęła szukać swoich ubrań. Kiedy była już ubrana podeszła do łóżka i pocałowała Piotra w czoło. Potem wyszła.
Osiedle było ciche, zimne i ciemne. W dodatku wszystko delikatnie się kołysało. Oddychała głęboko chcąc powstrzymać mdłości. Równocześnie szła dość szybko chcąc jak najprędzej znaleźć się w domu. Pomyślała, żeby zadzwonić do swojej przyjaciółki, ale nie chciała jej budzić. Na pewno już dawno smacznie spała. Nagle jej komórka zabrzęczała sygnalizując nadejście wiadomości.
Spisz juz? Nie moge o Tobie zapomniec :)
Wiadomość od nieznanego jej numeru. Zastanawiała się kto to może być. Dopiero po chwili przypomniała sobie chłopaka spod monopolowego. Zablokowała telefon i schowała go do kieszeni. Nie miała zamiaru mu odpisywać, ani odbierać telefonów od niego, jeśli się takie zdarzą.
Po dwudziestu minutach była już pod swoją klatką. Oparła się o nią na kilka sekund chcąc złapać oddech. Fala mdłości natarła na nią z podwójną siłą. Kiedy to uczucie minęło weszła do środka, wspięła się po schodach na pierwsze piętro i niepewnie nacisnęła klamkę. Drzwi nie były zamknięte na zamek, ale kiedy je otworzyła skrzypnęła mrożąc jej krew w żyłach. Miała nadzieję, że ten dźwięk nie obudzi ojca. Niestety rozległ się jeszcze raz, gdy zamykała drzwi.
Stała przez krótką chwilę nieruchomo nasłuchując, ale w uszach jej dudniło, więc nawet jeśli ktoś w mieszkaniu się poruszył to tego nie usłyszała. Powoli, na palcach przeszła do swojego pokoju. Już odetchnęła z ulgą, kiedy usłyszała przekleństwo z pokoju obok. Zacisnęła usta i powieki modląc się, żeby ojciec poszedł spać dalej. Tak się jednak nie stało.
Dość głośno wstał z łóżka, potem zrobił kilka ciężkich kroków i zapalił światło w swoim pokoju. Mamrotał coś niezrozumiałego pod nosem, więc Paulina zrozumiała, że jak zwykle jest pijany.
Wróć do łóżka i idź spać. Wróć do łóżka i idź spać, powtarzała sobie w głowie, ale po chwili zapaliło się światło w jej pokoju. Otworzyła oczy i obróciła się na pięcie.
- So ty kuwa robisz? - zapytał mężczyzna stając w drzwiach. Przyjrzał się dziewczynie i jakby coś zrozumiał. - Gdzie wychozisz? Która jest kuwa chodzina?
- Nigdzie nie wychodzę - odpowiedziała zaniepokojona. Właśnie kładłam się spać.
- Jest środek nocy! - krzyknął na całe gardło. Stracił równowagę ale złapał się futryny. - Gdzie kurwa wychozisz o tej chodzinie?
Chciała go zignorować. Miała nadzieję, że wtedy ojciec da jej spokój, ale kiedy tylko się odwróciła podszedł do niej od tyłu i złapał ją mocno za ramię.
- To boli, puść mnie - wyjąkała.
- Skoro nigdzie nie wychozisz, to szemu jesteś ubrana? Znaczy, sze właśnie wrósiłaś, tak? O tej chodzinie! Gdzie się włóczyłaś, szmato?!
- Proszę nie krzycz i puść mnie - do oczu zaczęła nabiegać jej łzy. Często dochodziło do takich sytuacji. Jej ojciec miał problemy z alkoholem. Już nawet nie próbowała mu pomóc, bo żadna jej interwencja nie kończyła się najlepiej. Nie mogła też polegać na rodzinie, wszyscy się od nich odwrócili po śmierci mamy Pauliny.
- Nie bęziesz mi kuwa mówiła so mam robić, gówniaro! Pytałem, gzie byłaś o tej chodzinie!
Jego uścisk był mocny. Zaczął szarpać ramię, za które złapał. Dziewczyna próbowała się wyswobodzić, ale nie miała tyle siły. Poza tym też była pijana.
- Tato, proszę cię, przestań! - krzyczała. - Zostaw mnie!
- O tej porze na ulicy jak jakaś dziwka! Przyniosłaś jakieś pieniądze do domu? Jest w końcu z ciebie jakiś pożytek, czy wciąż nic?
Nie wiedziała co robi. W jednej chwili próbowała się wyrwać ojcu, a w drugiej stali naprzeciwko siebie. Wewnętrzna strona jej dłoni pulsowała i lekko piekła. Mężczyzna trzymał się za policzek i patrzył na nią zaskoczony. Paulina otworzyła usta z przerażenia, cofnęła się o krok. Patrzyła na ojca, którego twarz po chwili wyrażała narastający gniew. Chciała go wyminąć i wybiec z pokoju. Wiedziała co teraz nastąpi i bała się.
Nie zdążyła. Złapał ją z włosy i ramię i popchnął ją. Wpadła na szafę uderzając boleśnie czołem o półkę. Krzyczała rozpaczliwie, ale do niego nic nie docierało. Kiedy zobaczyła, że unosi rękę próbowała się jakoś osłonić. Mężczyzna wpadł w furię, bała się, że nic go nie powstrzyma. Na czworakach chciała przejść do drzwi, nie miała pojęcia jak udało jej się wstać, ale nie marnowała czasu na zastanawianie się. Dopadła klamki drzwi wyjściowych i wypadła na klatkę schodową. Kiedy zbiegała nogi jej się plątały, ale jakoś udało jej się dostać na dół, a potem wyjść na zewnątrz.
Oddychała szybko, policzki miała mokre, jak przypuszczała od łez. Bolała ją głowa, ramię i bok. Upadła na kolana i zwymiotowała na chodnik przed klatką schodową. Zrobiło jej się odrobinę lepiej, ale wciąż była przerażona. Jedno wiedziała na pewno, do domu już dzisiaj nie wróci.
Coś kazało jej spojrzeć w górę. Światło na parterze było zapalone. W oknie stała starsza kobieta, patrzyła na nią ze współczuciem i obawą. Kiedy zobaczyła twarz nastolatki gwałtownie zakryła usta dłonią. Paulina stłumiła w sobie szloch, wstała i pobiegła przed siebie, jak najdalej od ojca.
~*~
Michał szedł powoli ulicą z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni. Przy każdym wydechu z jego ust wydobywał się biały obłoczek pary wodnej. Wracał właśnie do domu z domówki u kumpla i miał świetny humor. Przestał się nawet przejmować szkołą i ocenami, które musiał poprawić jak najszybciej. Trzecie klasa liceum dobiegała końca i zbliżała się matura. Tak, to wszystko na tę chwilę odeszło w zapomnienie.
Nucił cicho pod nosem i szedł pod górkę. W tej ciszy i spokoju miał wrażenie, że ludzkość wymarła, a on jest jedynym człowiekiem, który chodzi po ziemi. Mógł włamać się do wszystkich mieszkań po kolei, bo i tak nie poniósłby konsekwencji i zabrać co mu się tylko podoba. Żeby nie było nudno nocami walczyłby z demonami, wampirami i innymi dziwnymi stworami, które opanowały planetę.
Z tych myśli wyrwała go chuda, drobna postań, klęcząca na chodniku. Próbowała wstać, ale po nieudanej próbie znów wróciła na klęczki. Słyszał, że płacze. Gdyby nie to, pomyślałby, że ta dziewczyna świetnie się bawiła tej nocy i trochę przeholowała z alkoholem, ale szybko zrozumiał, że to nie to. Przestał nucić, wyciągnął ręce z kieszeni i szybko do niej podszedł.
- Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? - zapytał kucając przy niej. Nie spojrzała na niego, pokręciła opuszczoną głową i ciągle płakała. Cała się trzęsła. - Pomogę ci wstać, okej? Dasz radę?
Znowu pokręciła głową. Bez chwili namysłu wstał, zdjął swoją kurtkę i zarzucił jej na ramiona.
- Wszystko będzie dobrze, pomogę ci - zapewnił. - Gdzie mieszkasz? Odprowadzę cię do domu.
- Nie! - powiedziała stanowczo. Słyszał w jej głosie przerażenie. Powoli podniosła głowę i spojrzała na niego zapłakanymi, niebieskimi oczyma. Rozpoznał je natychmiast. To była ta dziewczyna, której kilka godzin temu kupił alkohol. - Nie mogę wrócić do domu.
- Dobrze - pokiwał głową. - Pójdziemy do mnie, nie możesz tutaj zostać. Nie bój się, nic ci nie zrobię.
Był wstrząśnięty tym co widział. Dziewczyna miała rozciętą brew i wargę, z których lała się krew. Krwawiła również z nosa. Nie miał pojęcia kto jej to zrobił, ale przyjaciółka, z która widział ją wieczorem wyraźnie się nie spisała. Chyba, że i ona nie skończyła najlepiej.
Po kilku chwilach zgodziła się. Pomógł jej wstać i obejmując ją ramieniem poprowadził dalej pod górę. Dziewczyna cały czas się trzęsła, ale już nie płakała. Ciężko jej było utrzymać się na nogach, więc po przejściu kilku metrów wziął ją sobie na ręce, pomimo jej cichego protestu. W ten sposób szybciej znaleźli się w jego mieszkaniu.
Kiedy chciał ją posadzić na krześle w kuchni zauważył, że zasnęła obejmując go za szyję. Nie miał serca jej budzić, więc po prostu stał i na nią patrzył.
- Co ty robisz? - usłyszał zaspany głos swojego starszego brata, który wyszedł z pokoju na korytarz. - Mógłbyś zamknąć drzwi?
- Jak możesz zauważyć, mam trochę zajęte ręce - odpowiedział mu Michał. Wtedy dziewczyna otworzyła oczy. - Wszystko w porządku? - zapytał ją.
- Nie - odpowiedziała. - Gdzie ja jestem.
- Ja cież pierdolę... - starszy chłopak natychmiast się rozbudził, a jego oczy zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. - Co jej się stało? Chyba nie chcesz powiedzieć, że to ty ją tak urządziłeś? W taki sposób jeszcze sobie panien nie sprowadzałeś do łóżka.
- Zrób mi przysługę i zamknij się, co? - warknął Michał i posadził dziewczynę na krześle. - Taką ją znalazłem na ulicy, przecież bym jej nie zostawił.
- Oczywiście, ty nigdy nie przegapiłbyś takiej okazji - zaśmiał się ironicznie.
- To naprawdę nie jest śmieszne, wiesz?
- Dobra, już dobra - Maks uniósł ręce w obronnym geście i zamknął drzwi do mieszkania. Michał w tym czasie zmoczył kuchenną ścierkę w zimnej wodzie i zaczął obmywać blondynce twarz.
- Przepraszam, nie chcę wam robić kłopotu. Powinnam już iść - wyszeptała słabym głosem. Powieki niezwykle jej ciążyły i z trudem trzymała je otwarte.
- Nie ma mowy - powiedział zdecydowanie Michał. - Sama powiedziałaś, że do domu nie możesz wrócić, a gdzie w takim razie pójdziesz?
Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Chłopak zrozumiał, że nie powinien o tym wspominać, ale nie miał pojęcia, że tak to na nią zadziała. Nagle coś zrozumiał. Na chwilę znieruchomiał.
- Kto ci to zrobił?
Zaczęła się trząść. Natychmiast pożałował, że zadał to pytanie.
- Ale ty jesteś delikatny, no ja cież pierdolę - Maks przewrócił oczami. Michał spiorunował go wzrokiem, a Paulina w tej chwili zerwała się z miejsca i zwymiotowała to zlewu. Odkręciła wodę i gapiła się bez sensu na przejrzysty strumień.
- Przepraszam - wyszeptała.
- Niczym się nie przejmuj - powiedział od razu Michał. Pomógł jej z powrotem usiąść. Spojrzała na ścierkę całą we krwi, którą trzymał i przełknęła z wysiłkiem ślinę. Chciało jej się płakać jak nigdy.
- Znalazł się kurwa miłosierny samarytanin - prychnął Maks.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał młodszy ignorując brata.
- Wody.
Michał odwrócił się, żeby nalać jej wody do szklanki.
- Ej, ej, ona zaraz ci zaśnie - powiedział Maks. Kiedy drugi chłopak się obejrzał zobaczył, że Paulina przechyla się do przodu. Złapał ją zanim spadła z krzesła. - Myślisz, że ma jakiś uraz?
- Nie wiem - syknął. Wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Kiedy wrócił do kuchni, czekał tam na niego brat.
- Jest zalana i pobita. Coś ty z nią zrobił? - zapytał Maks.
- Mówiłem ci już, że taką ją znalazłem! - wściekł się Michał.
- Tylko mi nie mów, że teraz masz dobre serce. Myślałeś, że jak się nią zaopiekujesz, to ona w podzięce, wskoczy ci do łóżka, co? Zaliczyłbyś sobie kolejną puszczalską.
- Daj sobie spokój, co? Nie znasz jej, więc nie zgaduj jaka jest. W ogóle nie masz serca? Przeszedłbyś obok niej obojętnie?
- No, za to ty doskonale wiesz jaka ona jest!
- Tego nie powiedziałem! Też jej nie znam i dlatego jej nie oceniam. Zachowaj się jak człowiek i zrób to samo, co?!
Przez kilka minut mierzyli się wzrokiem, w końcu Maks dał za wygraną i westchnął.
- Co z nią zrobisz rano? - zapytał.
- Nie zastanawiałem się nad tym - powiedział już łagodnie Michał.
- Zajebiście - mruknął po nosem. - W takim razie dobrej nocy życzę. - Minął brata, wyszedł na przedpokój i poszedł do swojej sypialni, gdzie od razu położył się do łóżka. Był ciekawy co wydarzy się rano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz