sobota, 18 maja 2013

I


Był chłodny, kwietniowy poranek dnia rozpoczynającego tydzień. Ulice osiedla Złota Góra były jeszcze ciche i spokojne, ale wkrótce miało się to zmienić. Głośni nastolatkowie wychodzili do szkoły  (lub też w kierunku zupełnie do niej przeciwnym). Przed blokami zaraz słychać było wołania, krzyki, głośne rozmowy, śmiechy i przekleństwa. Przystające na uboczu grupki paliły papierosy rozglądając się przy tym. Większość z nich wciąż jeszcze była nieletnia.

Jedna tylko postać wyraźnie się spieszyła. Zjawiskowa blondynka imieniem Paulina szła szybkim, energicznym krokiem pokonując kolejne ulice. Zwolniła skręcając przy jednym z mniejszych, czteropiętrowym bloku. Znad wysokiego żywopłotu otaczającego małe ogródki ujrzała głowę swojego przyjaciela, Patryka. Zauważył ją i pomachał do niej. Z uśmiechem zrobiła to samo. Z ruchu jego warg mogła wyczytać, że kogoś poinformował o jej przybyciu. Jak się spodziewała była to jej najlepsza przyjaciółka, Kamila.

- Hej wam - przywitała się i pocałowała oboje w policzek. Kamila siedziała na stopniu pod klatką, w której mieszkał Patryk. Na kolanach miała otwarty zeszyt i zdenerwowana czytała szeptem zapisane notatki. - Umiesz?

- Nie! - jęknęła dziewczyna odgarniając z czoła czarną grzywkę i patrząc błagalnie na blondynkę. - Zrób coś! Wiem, że w wielu rzeczach nie mam racji, ale teraz jestem kurwa pewna - NIE ZDAM!

- Trzeba się było uczyć przez cały rok, a nie teraz wszystko na ostatnią chwilę - powiedział Patryk, wyciągając z plecaka paczkę papierosów i zapalniczkę. Poczęstował dziewczyny, a na końcu sam włożył sobie jednego do ust. Po chwili otoczył ich gryzący dym.

- A ja wiem, kto na koniec roku, będzie płakał, że nie zdał z polskiego - Paulina spojrzała na niego z uśmiechem.

- Taaak? - zapytał. - Bo ja na przykład wiem, kto nie zda matematyki i będzie obwiniał o to cały świat tylko nie siebie - odpowiedział jej.

- Spokojnie, ja dam sobie radę. Mam swoje sposoby - wyszczerzyła się.

- Chętnie zobaczę jak się nie sprawdzają.

- Możecie się przymknąć? - zapytała zrozpaczonym głosem Kamila. - Ja kompletnie nic nie umiem, a wy mi w ogóle nie pomagacie. Nienawidzę was.

- Biologia naprawdę nie jest takim trudnym przedmiotem - zapewnił ją chłopak i usiadł obok niej. - Wiesz, że od dawna jestem bardzo chętny dać ci trochę korepetycji - objął ją ramieniem i pocałował. - Możemy zacząć w każdej chwili.

- Miło z twojej strony, ale nie skorzystam - odepchnęła go delikatnie.

Paulina zaśmiała się na głos. Patryk spiorunował ją spojrzeniem, co rozśmieszyło ją jeszcze bardziej.

- Przynajmniej próbowałeś - chichotała.

- Bardzo śmieszne - burknął.

- Nie martw się, nie będziesz czekał w nieskończoność - pocieszyła go Kamila i pocałowała go w policzek. - Skorzystałabym dzisiaj, ale temat, którego chcesz mnie uczyć znacznie odbiega od tego, co mam zdawać na zaliczenie semestru.

- Tak ze mną pogrywasz? - zapytał. - Dobra! W takim razie jeśli tego nie zaliczysz, nici z naszego wieczornego melanżu. Nigdzie cię nie zabiorę.

Kamila spojrzała na niego zaskoczona. Paulina nie mogła przestać się śmiać. Uwielbiała tą dwójkę. Zawsze świetnie się z nimi bawiła. Ich przyjaźń sięgała czasów podstawówki i do tej pory nic nie było w stanie skłócić ich na dłużej, niż kilka dni. Niemal wszystko robili razem.

- Ale jak to...? - zapytała.

- Nie martwi się - powiedziała wesoło Paulina - jeśli on cię nigdzie nie zabierze, to ja to zrobię. Nie ważne czy zdasz, czy nie... Ale lepiej żebyś zdała.

- Dobra laski - westchnął Patryk zaciągając się po raz ostatni i wyrzucają peta w trawę - czas się zbierać. W końcu pierwsza jest biologia - uśmiechnął się szeroko do swojej dziewczyny i wstał.

- Nienawidzę cię - również wstała i pocałowała go w usta. Był to długi pocałunek.

- Ej, no już wystarczy - jęknęła blondynka. - Zapomnieliście, że cały czas tutaj jestem? - Kiedy nie było z nią jej chłopaka Piotra, nie lubiła patrzeć jak inni okazują sobie uczucia. Piotr był miłością jej życia i tęskniła za nim w każdej minucie, a nawet częściej jeśli miała przed oczami taką scenkę.

Para oderwała się od siebie ze śmiechem i w trójkę ruszyli w kierunku szkoły wygłupiając się i rozmawiając. Kamila na chwilę zapomniała o tym co ją czeka za kilkanaście minut.

~*~

Lekcje w gimnazjum numer osiem zakończył przez wszystkich wyczekiwany dzwonek. Niedługo po jego sygnale przed szkołę zaczął wysypywać się tłum uczniów. Wśród nich byli również Paulina, Kamila i Patryk. Zatrzymali się przy niskim, sięgającym kolan murku, który otaczał niewielki dziedziniec przed szkolną bramą. Paulina od razu usiadła i wystawiła twarz do słońca.

- Ale ciepło - powiedziała rozmarzonym głosem. 

- Nie da się ukryć. Pogoda nam się udała - zgodziła się Kamila. - To widzimy się wieczorem. O dziewiętnastej?

- Może o osiemnastej? - zaproponowała blondynka. - Im później tym chłodniej, a ja nie chcę marznąć. 

- Nie wiem, czy Damian wyrobi na osiemnastą, ale jak coś to najwyżej do nas dojdzie. Zadzwonię do niego - Patryk wyciągnął z kieszeni spodki komórkę i zaczął szukać numeru w spisie kontaktów. - A Piotr będzie?

- Będzie. Może Sylwii też się uda - teraz to Paulina wyciągnęła swój telefon i sprawdziła godzinę. - Tylko, że ona ma jeszcze lekcje, to później się jej zapytam. 

- No to dobra, to do wieczora. - Patryk pożegnał się z nimi i odszedł z telefonem przy uchu. Dziewczyny po chwili poszły w swoją stronę. Dziedziniec przed szkołą opustoszał. 

~*~

Kompletnie tego nie rozumiem - Kamila pokręciła głową. - Oni są chyba totalnymi idiotami.

- Jeszcze pożałują - zapewniła ją Paulina.

Szły szybko wąskim chodnikiem przez plac zabaw otoczony z czterech stron blokami. Po popołudniowym cieple nie zostało nic, więc obie ubrane były we wiosenne kurtki. Kiedy opuściły plac zabaw skręciły w lewo i po chwili były już pod pierwszym z kilku stojących koło siebie małych sklepików. Większość była już o tej porze zamknięta, ale nie monopolowy. Zatrzymały się.

- Przecież nam nie sprzedadzą - powiedziała cicho Kamila. - Nie chcę tam wchodzić i robić z siebie idiotki. 

Paulina westchnęła.

- Jak będzie facet to może jakoś pójdzie. Spróbujemy, najwyżej zadzwonimy po nich, żeby sami kupili. Jak przegramy zakład nic się nie stanie.

- Nie lubię przegrywać - Kamila skrzyżowała ręce na piersi. - Może po prostu pójdziemy do domu i niech oni sobie tam na nas czekają do usranej śmierci? 

- Kurwa, nawet żadnego żula tutaj nie ma, żeby go poprosić...

- Mówiłam ci, że to był chujowy pomysł.

- Dobra, dobra, chodź.

Weszły do monopolowego. Za ladą stała starsza kobieta z okularami opuszczonymi na sam czubek nosa. Kiedy zobaczyła dwie nastolatki zlustrowała je wzrokiem. Podeszły udając, że nie zwracają na nią uwagi i zaczęły przyglądać się alkoholom wystawionym na półkach.

- Poprosimy dwulitrowy sok pomarańczowy, litrową Sobieską i cztery Carlsbergi - odezwała się po chwili Paulina. 

- A czy posiadają panie dowód? - zapytała kobieta.

- Widzi pani, właśnie taka głupia sytuacja, bo my nic ze sobą nie mamy - powiedziała Kamila. - Tylko pieniądze, a idziemy właśnie na urodziny koleżanki i głupio tak z pustymi rękami.

- Ale mamy po dziewiętnaście lat, tylko właśnie dowodu ze sobą nie mamy - dodała Paulina. 

- Przykro mi, ale nie mogę wam sprzedać alkoholu - sprzedawczyni postawiła na ladzie dwulitrowy sok pomarańczowy. 

- Prosimy, pani jest naszą jedyną nadzieją.

Kobieta pokręciła głową. Dziewczyny zapłaciły za sok i wyszły. Stały przed sklepem i zastanawiały się co dalej. 

- Bardzo chciałam zobaczyć, jak oni latają bez spodni wokół bloku - powiedziała smutno Kamila. - Ja nie mam zamiaru robić tego samego bez bluzki, uwierz mi!

- Na pewno nie każą nam tego robić.

- Założyłyśmy się, na pewno nam każą. 

- Zasrany kraj z zasranymi zasadami. Kto wymyślił coś takiego jak pełnoletność? 

Wtedy nagle pojawił się wysoki chłopak, który wyraźnie szedł w kierunku monopolowego. Paulina nie zastanawiając się podeszłą do niego i zatrzymała go.

- Przepraszam, mogłabym cię o coś prosić?

Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się na jej widok. 

- Widzisz, szmata nie chce nam sprzedać alkoholu, a my nie mamy osiemnastu lat. Mógłbyś nam kupić? 

- Hm, no nie wiem - udał, że się zastanawia. Jeszcze przed chwilą wyglądało na to, że mu się spieszy, teraz nagle miał mnóstwo czasu. Kamila spojrzała na przyjaciółkę próbując się nie roześmiać. 

- Błagam - Paulina również się do niego uśmiechnęła.

- No dobra, ale pod warunkiem, że dasz mi swój numer.

Blondynka spojrzała niepewnie na czarnowłosą, ale po chwili się zgodziła. Kiedy chłopak zniknął w monopolowym Kamila roześmiała się.

- Spodobałaś mu się!

- To ma pecha. Jestem zajęta - mruknęła Paulina.

- Daj spokój, przystojny jest! I to jak cholera. Poza tym obiecałaś mu swój numer.

- I mu go dam, ale nikt nie powiedział, że odbiorę, kiedy do mnie zadzwoni. Chociaż fakt, jest przystojny. 

Kamila wybuchła śmiechem. Wtedy chłopak wyszedł z dwiema reklamówkami. Jedną wręczył Paulinie. Dziewczyna podała mu swój numer, a on zapisał go na telefonie. 

- Jak mam cię zapisać? - zapytał.

- Paulina - wyciągnęła do niego rękę. 

- Michał - podał swoją. - Bardzo miło mi cię poznać. 

- No to... wielkie dzięki za to - uniosła reklamówkę. - Mam u ciebie dług. 

- Nie ma sprawy. Miłej zabawy dziewczyny. 

- Dzięki i na wzajem - odpowiedziały mu równocześnie. 

Kiedy wracały do chłopaków Paulina dostała SMS-a. Kiedy go odczytała uśmiechnęła się. 

- Od niego? - zapytała Kamila. - Co napisał?

- Nic. Tylko uśmieszek - odpowiedziała chowając komórkę do kieszeni. 

~*~

Piotr, Damian i Patryk zobaczyli, że dziewczyny wracają z reklamówką. Wszyscy trzej byli zdziwieni. Paulina i Kamila szły w ich kierunku z szerokimi uśmiechami. 

- Ściągajcie gacie i jazda - zawołała do nich Kamila.

- Oszukiwałyście. Nie kupiłyście same. To się nie liczy! - protestował Patryk.

- Same kupiłyśmy. Trzeba było z nami iść to byście zobaczyli, ale nie chciało wam się dupy ruszyć. 

- Nie wierzę - do Patryka dołączył Damian. - Ja gaci za oszustwo ściągać nie będę. 

- Zakład to zakład! - Paulina nie dawała za wygraną. Podała siatkę Piotrowi. Pocałował ją w czoło i wyciągnął wódkę.

- Musicie nas zrozumieć - powiedział spokojnie Piotr delikatnie się uśmiechając. - Musimy mieć pewność.

- Pewność? - Paulina nie dowierzała temu co słyszy. - Możesz mieć pewność, że tak o tej wódki nie dostałyśmy.

Jej chłopak zmarszczył brwi i przyglądnął jej się badawczo.

- Co masz na myśli? - zapytał.

- Sprzedawał facet. Powiedział, że bez dowodu nie może nam sprzedać. Nie miałam zamiaru przegrać, więc musiałam się poświęcić - odpowiedziała z poważną miną. Kamila spuściła wzrok, a trzech chłopaków patrzyło przez dłuższą chwilę to na jedną, to na drugą.

- Chyba. Kurwa. Żartujesz. - wydukał po chwili Piotr. Po chwili całkowicie się zmienił. Zerwał się i niemal biegiem rzucił się w kierunku monopolowego, z którego dziewczyny przed chwilą wróciły. Kamila nie wytrzymała. Z całych sił usiłowała się nie roześmiać, ale w tym momencie nie dała rady.

- Wszystko zepsułaś - Paulina spojrzała na nią z uśmiechem.

Piotr zatrzymał się i odwrócił w ich stronę. Przybiły sobie piątkę.

- Już nigdy się z wami nie zakładam - powiedziała blondynka i zabrała Piotrowi butelkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz